Louise z “Nocy pełni księżyca” Erica Rohmera
ma ewidentnie problem z wolnością. Mieszka w sprawiającym ponure wrażenie, szarym i pustym Marne-la-Vallée ze swoim chłopakiem, który nie jest zbyt towarzyski. Jako bohaterka żywa i energiczna, pragnie przestrzeni, dlatego zachowuje swoje paryskie mieszkanie, by realizować się jako jednostka społeczna.W Paryżu towarzyszy jej kolega, który kocha ją miłością platoniczną (a przynajmniej próbuje stwarzać takie pozory) - pisarz Octave. Wykłada jej w paryskiej kawiarence, że nie wyobraża sobie życia na prowincji, dusi się jej świeżym powietrzem. Postrzega Paryż jak niemalże centrum świata, centrum pełne tysiąca możliwości. Właśnie te możliwości są zmorą głównej bohaterki.
Jej oba mieszkania są w odcieniach szarości i niebieskości. Paryskie jest przytulne, wyposażone w różne dziwne rzeczy: kolumny greckie po dwóch stronach łóżka, na jednej z nich kolorowe lampy ledowe, na ścianie wisi coś w rodzaju kamizelki ratunkowej, która byłaby dobrym symbolem przyczyny istnienia tego mieszkania. Ale głównym przedmiotem użytku, wręcz kompulsji, jest szary telefon. Louise bardzo często dzwoni, szuka towarzystwa, chce zagłuszyć samotność. Ale urządzanie swojego gniazdka również ją bawi i gdy raz postanawia nie wyjść wieczorem na zabawę, spędza ten czas ze sobą i czuje się wspaniale. Paryż lat osiemdziesiątych tętni życiem, jest kolorowy, przyjazny. Być może za przyjazny, wydaje się jakby przeszkadzał jej odetchnąć. Czy można pragnąć ze wszystkiego na świecie wolności i jednocześnie uporczywie uciekać od niej jak od dzieła szatana? Czy może wystarczy machnąć ręką kwitując, że Louise nie wie czego chce. Rohmer w swoich filmach tak lekko i subtelnie portretuje Paryż i swoich bohaterów, że kontrast tej delikatności wobec ich zagubienia i bólu jest porażający.

Dobrze to wszystko ujęłaś, brawko!
OdpowiedzUsuńdzięki!
Usuń