Siostra leży u mnie w pokoju i mnie męczy. Szybko muszę napisać to co chcę i idę się z nią... bawić? Zachowujemy się nadal jak małe dzieci, dokuczamy sobie, rzucamy wściekłe spojrzenia i jednocześnie umieramy ze śmiechu. Bardzo Ją kocham, przeraźliwie się cieszę, że jest w tym samym mieście, domu, a czasem pokoju. Teraz się obraziła i poszła zjeść kawałek ciasta.

Moje inne propozycje to oczywiście książki, polecam te, o których pisałam lub wspominałam na blogu.
Obsada, chemia między głównymi bohatermi i muzyka, to najmocniejsze strony filmu.
Arcydzieło to nie jest, ale do obejrzenia z najbliższymi w aurze zapachów domowych wypieków, wystrojonej kolorowymi bombkami i rozmigotanej światełkami choinki - jak najbardziej.
A jeśli ktoś szuka czegoś wybitnego, co oprócz niezwykłej przyjemności czytania, zachwyca nieoczywistością w warstwie treści i języka, to tylko Marai. Tu jedno zdanie możemy czytać kilka razy, nie mogąc się nadziwić, w jaki mistrzowski sposób zostało skonstruowane. U Maraia z uderzającą swobodą płyną zdania.
Fenomenalna lektura na Święta, gdy mamy więcej czasu, żeby się zachłysnąć i zachwycić czymś naprawdę znakomitym.
Tu mam pewien zgrzyt, czy taką książkę można położyć pod choinką. Mogę zapewnić, że tu nie chodzi o przedstawienie koszmaru obozu (choć oczywiście pojawiają się opisy różnych zdarzeń), raczej o podkreślenie wyboru jaki ma człowiek i wlanie w nas nadziei, że prawo do decydowania mamy zawsze, nawet w takich warunkach. Frankl, profesor filozofii i psychiatra, dzieli się swoim doświadczeniem pobytu w obozie, i w sposób bardzo konkretny i jasny opisuje nieśmiertelność człowieczeństwa. Ani cierpienie, ani zło, nie ma nad nami mocy. A jak nie dać zgody na panowanie nad nami czegoś czy kogoś (bo przecież jest to problem uniwersalny, który pojawia się też w naszym normalnym, codziennym życiu)? Tego właśnie możemy się dowiedzieć, a przynajmniej obserwować przykłady, które daje nam Frankl.
Niedawno, w 125. rocznicę urodzin Christie, ukazały się nowe wydania wszystkich (uwaga!) powieści, które pisała pod pseudonimem Mary Westmacott. Bardzo mnie to ucieszyło, bo poprzednia (z zamierzchłych czasów) okładka była tragiczna i pamiętam jak było mi wstyd trzymać taką książkę w rękach*, chowałam się z nią po kątach... Już w kryminałach widziałam, jaki Christie ma zmysł
obserwacji i że nie są to takie ot, zwykłe kryminały. Moja miłość zaczęła się
od "Dziesięciu murzynków", niezwykła to była przygoda. Potem moja
przyjaźń z Christie tylko się rozwijała. Pamiętam podczas czytania pierwszej
książki była mi kompletnie obca...To takie dziwne uczucie. Bo teraz jest mi
bardzo bliska. Czytałam jej autobiografię, wiem, że to własnie takie, mocno
psychologiczne historie, chciała pisać.

"W samotności" (właściwy tytuł to Samotna wiosną), fabuła jest bardzo prosta. Joan spotyka nieoczekiwana przerwa w podróży do domu, musi bezczynnie czekać w zajeździe na pustyni, aż dotrze tam jedyny środek transportu jakim jest pociąg. Joan spędza kilka dni w samotności, a my obserwujemy pochłaniający ją, rwący strumień myśli, których nie może odgonić.

![]() |
*tak to ta okładka |

"W samotności" (właściwy tytuł to Samotna wiosną), fabuła jest bardzo prosta. Joan spotyka nieoczekiwana przerwa w podróży do domu, musi bezczynnie czekać w zajeździe na pustyni, aż dotrze tam jedyny środek transportu jakim jest pociąg. Joan spędza kilka dni w samotności, a my obserwujemy pochłaniający ją, rwący strumień myśli, których nie może odgonić.
Idziemy przez życie prosto. Mamy obowiązki, przyjmujemy
pewne role, córki, studenta, blogera lub marudera. To niby dobrze. Ale ile
kryje się tam kłamstw, ułudy, zmyśleń na swój temat. Gonimy zamiast się
zatrzymać i zastanowić gdzie biegniemy. Jaki jest nasz cel? Czy kogoś
zraniliśmy czy popełniliśmy jakieś błędy? Brzmi banalnie. Ile jest książek,
poradników na ten temat. A jednak, zakończenie jest totalnym zaskoczeniem
(którego oczywiście nie zdradzę). I znowu, puenta jest mocna i wiele o nas
mówi. Popłakałam się po
zamknięciu książki.

Jeśli chodzi o prezenty to tak naprawdę najlepszy nic nie
kosztuje. Trzeba poświęcić tylko kilka chwil. Weź kartkę i długopis, napisz komuś
szczerze co czujesz, za co mu dziękujesz i czego mu życzysz. To przecież nie
jest trudne, a daje ogromną radość. Listy to cudowny wynalazek, wszystko może
zaginąć, zniszczyć się, a słowa zostawiają ślady wyryte na sercu i chodzimy z
nimi po świecie do końca życia. Chodźmy z tymi dobrymi i pięknymi, dajmy je
sobie nawzajem.
Świąt, które odmienią na lepsze wszystko w nas, życzę sobie
i Wam <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz